Sesja w sadzie czyli oswajanie z aparatem
Natalia i Miłosz to ludzie których ślub przypada na połowę czerwca 2018. I przyznam szczerze że znając trochę ich zapatrywania i wybory estetyczne, nie mogę doczekać się fotografowania tej uroczystości. Będzie to pierwszy w mojej karierze fotografa ślubnego ślub humanistyczny. Do czerwca jednak jeszcze trochę czasu i wtem otrzymałem od Natalii wiadomość: “Cześć! Jakiś czas temu wpadłam na pomysł sesji narzeczeńskiej (zwanej jako “oswajanie się z aparatem” ). Sesja w sadzie w pełnym rozkwicie wiśni! Rodzice Miłosza mają sad i wiśnie, i one są cudowne jak kwitną“. Oswajanie z aparatem to chyba najlepsza charakterystyka wszystkich sesji przedślubnych jaką widziałem. Moja doświadczenie jest jasne – praktycznie zawsze plener narzeczeński przekłada się na lepszą współpracę w dniu ślubu. Trochę czasu zajęło nam dogranie kalendarzy, ale w końcu na początku Maja wszyscy razem bladym świtem wylądowaliśmy wśród białych drzewek wiśni. Cały pierwszy akt naszego pleneru, łącznie z piknikiem i graniem w wiedźmińskiego Gwinta rozegrał się właśnie tam. Swoją drogą dowiedziałem że “Wiedźmin” był rozważany jako motyw główny wesela Miłosza i Natalii.
Plener wiejski czy może rustykalny?
Nie wiedziałem wtedy jednak że to tylko punkt wyjścia i że po krzepiącym śniadaniu jakim ugościli mnie rodzice Miłosza sesja podąży w jeszcze ciekawszym kierunku. Zobaczycie w dalszej części zdjęć jaką lokacje przyszło nam eksplorować. Na samym końcu wylądowaliśmy w urokliwej wiejskiej chacie, która pozytywnie nastrajała chociażby hasłami z makatek wiszących na ścianach. Prawdziwy skansen. Sesje zakończyliśmy w niecodziennym miejscu – na strychu, gdzie wykonaliśmy pare romantycznych kadrów na granicy możliwości aparatu. Wszystko to nadało sesji bardzo miły wiejsko-sielski i ludowy charakter. Mógłbym napisać “rustykalny”, bo istocie rustykalny znaczy po prostu wiejski, choć nie sililiśmy się tutaj na jakąś wymyślną i planowaną stylizację. Tak poprostu wyszło. Nie zabiegaliśmy tez o obecnośc kotów a pojawiło się ich sporo, każdy w innym kolorze – czarny, biały, a nawet turkusowy się trafił. ; )
Ahh, jakie klimatyczne miejsce!
Piękne zdjęcia pełne radości i miłości.
Uwielbiam oglądać te zdjęcia – są takie ciepłe i lekkie i pełne radości. Świetne miejsce na sesję!